Sędziowie widzą nadaktywność rzeczników dyscyplinarnych, ale bardziej tych z centrali, niż z sądów
Sędziowie nie mają wątpliwości, że po wyborach prezydenckich rzecznicy dyscyplinarni stają się coraz aktywniejsi i to w stosunku do coraz większych grup spośród nich. Mówią wręcz o presji i zastraszaniu. Sami rzecznicy podkreślają, że sprawy są jednostkowe i wynikają z nadaktywności politycznej sędziów. Jest też pewien wyłom - ich lokalni zastępcy zdecydowanie mniej chętnie podejmują działania.
Dyskusję publiczną na ten temat pogłębiło niedawne pismo zastępcy rzecznika dyscyplinarnego, sędziego Przemysława Radzika do zastępców rzecznika dyscyplinarnego przy sądach okręgowych i apelacyjnych z prośbą o informacje, czy wszczęli postępowania wyjaśniające wobec sędziów-sygnatariuszy listu do OBWE. Chodzi o domniemanie naruszenia Konstytucji RP oraz kwestionowanie statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej przy SN. Jeśli tego nie zrobili, mają uzasadnić takie stanowisko.
Sprawa dotyczy 1278 sędziów i jest jedną z kilku, o których było głośno w ostatnim czasie. Natomiast pod koniec lipca zarzuty dyscyplinarne usłyszało 14 sędziów, którzy nie wskazali w pisemnych oświadczeniach, że są członkami Stałego Prezydium Forum Współpracy Sędziów. Rzecznik Radzik powołał się przy tym na nowelę ustaw sądowych, określaną w środowisku prawniczym jako ustawę kneblującą, na podstawie której sędziowie i prokuratorzy mieli do 14 marca składać oświadczenia o członkostwie m.in. w stowarzyszeniach.
Prawnicy oceniają, że to sprawy "uszyte" na efekt mrożący. Sędziowie mówią o zaostrzeniu kursu i próbie "wzięcia ich na polityczną smycz". Z kolei sędzia Piotr Schab, Rzecznik Dyscyplinarny SSP w rozmowie z Prawo.pl podkreśla, że nie sądzi by czynności służbowe rzecznika dyscyplinarnego, bądź jego zastępców mogły skutkować takim efektem. - Nam chodzi wyłącznie o przestrzegania ustaw. Zagadnienie kursu, tendencji, sporu politycznego leży najzupełniej poza sferą naszych zainteresowań, przynajmniej do momentu gdy sędziowie nie zaczynają brać w tym udziału, łamiąc ustawę co się niestety coraz częściej zdarza – dodaje.
Sprawa listu sędziów do OBWE zaczęła się już na wiosnę. Samo pismo zostało skierowane do organizacji pod koniec kwietnia br. Sędziowie sądów powszechnych i sądów administracyjnych wyrazili w nim zaniepokojenie zmianami w prawie regulującym zarządzone na 10 maja 2020 roku, wybory na urząd Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Wskazywali, że proponowane przepisy "rodzą prawdopodobieństwo naruszenia podstawowych norm prawnych, a szczególnie prawa współobywateli do uczestniczenia w kierowaniu sprawami publicznymi kraju". Zwrócili się z apelem o wsparcie, dialog oraz wnikliwe monitorowanie przebiegu trwającego procesu wyborczego i prawodawczego.
Efektem było m.in. działanie zastępcy rzecznika dyscyplinarnego z Piotrkowa Trybunalskiego, który wezwał 13 sędziów do złożenia w tej sprawie wyjaśnień. Teraz do pozostałych lokalnych zastępców rzecznika trafiło pismo sędziego Radzika.
- Pismo dotyczące sędziów, którzy wystąpili do OBWE, nie ma charakteru dyspozycji skierowanej do zastępców rzecznika dyscyplinarnego przy sądach okręgowych i apelacyjnych. Chodzi tu bowiem wyłącznie o wystąpienie pana sędziego Przemysława Wiktora Radzika z prośbą o informację, która dotyczyć ma ewentualnych czynności o charakterze wyjaśniającym, w związku z prawdopodobnym naruszeniem przez owych sędziów podpisanych pod apelem, przepisów znowelizowanego prawa o ustroju sądów powszechnych - mówi rzecznik Schab.
I przypomina, że nowela ustanowiła delikt dyscyplinarny polegający m.in. na negowaniu statusu służbowego sędziego powołanego przez prezydenta RP. - To jest wiodący argument wystąpienia pana sędziego Przemysława Radzika. Pismo nie zawiera ani dyspozycji, ani poleceń, wiąże się wyłącznie z potrzebą dysponowania określonymi informacjami - zapewnia.
1278 sędziów? Możliwości są
Rzecznik dodaje równocześnie, że jeżeli istnieje prawdopodobieństwo złamania przepisów ustawy, to powinnością rzeczników dyscyplinarnych jest prowadzenie czynności. - Przy czym nie sugerowałbym się ewentualnym brakiem mocy do podjęcia tych czynności w takim zakresie w jakim będzie to niezbędne. Nie zakładam, że nie dysponujemy takimi możliwościami, nie mam też prawa przewidywać w chwili obecnej, że czynności takie istotnie zostaną podjęte – dodaje.
Wskazuje również, że działań o charakterze politycznym zabrania sędziom konstytucja, przepisy prawa o ustroju sądów powszechnych i zbiór zasad etyki zawodowej sędziów. - Ilekroć jestem pytany o sposób rozumienia sformułowania określanego jako efekt mrożący tyle razy mówię, że mamy do czynienia z tak wysoce wyspecjalizowaną kategorią zawodową prawników, że trudno mówić o takim efekcie. Nie śmiem twierdzić , że czynności służbowe rzecznika dyscyplinarnego bądź jego zastępców mogą skutkować takim efektem. Zakładam, że sędziowie, którzy złożyli podpis pod apelem do OBWE, negującym prawidłowość funkcjonowania państwa polskiego wiedzieli co czynią - dodaje.
Inaczej na sprawę patrzy Maria Ejchart-Dubois, szefowa Komitetu Obrony Sprawiedliwości. - Ustawa "kneblująca" po to została stworzona by otworzyć furtkę do stawiania takich zarzutów. Obserwujemy teraz wzmożenie działań rzeczników, obejmujących większe grupy sędziów. To choćby sprawa przynależności do stowarzyszeń, czy pisma do OBWE podpisanego przez 1200 sędziów, które mogą objąć trudną do określenia liczbę sędziów. To są sprawy uszyte na efekt mrożący, sędziowie mają się bać, każdy przecież na podstawie nowych przepisów, może zostać pociągnięty do odpowiedzialności dyscyplinarnej, a cena jest przecież bardzo wysoka, włącznie z usunięciem sędziego z zawodu - mówi.
Wskazuje na jeszcze jedną kwestie, że takie pismo - jakie zostało skierowane przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego Przemysława Radzika, jest sugestią lub wręcz oczekiwaniem dla lokalnych rzeczników, że powinni takie zarzuty sędziom stawiać. - Trudno mi sobie wyobrazić, że chodzi jedynie o informacje. Skutek będzie na pewno mrożący, sędziowie następnym razem dobrze się zastanowią zanim coś podpiszą - dodaje.
"Dół" nie zawsze chętny
Tu pojawia się kolejna kwestia, na którą zwracają w rozmowie z Prawo.pl sędziowie. W ich ocenie pismo zastępcy rzecznika pokazuje też, że zastępcy rzecznika przy sądach okręgowych i apelacyjnych zdecydowanie mniej chętnie niż ich przełożeni z centrali podejmują działania w tego typu sprawach.
- Pamiętajmy o tym, że zastępcy rzecznika dyscyplinarnego przy sądach okręgowych i apelacyjny to osoby formalnie mianowane przez RDSSP Piotra Schaba ale spośród kandydatów wyłonionych przez samorząd sędziowski. Czasami są to zwykli karierowicze „dobrozmianowi”, ale czasami sędziowie niezależnie myślący i cieszący się autorytetem w środowisku. I jestem ciekawy ich reakcji, na razie mamy panią zastępcę rzecznika w Piotrkowie Trybunalskim, która działania podjęła sama z siebie, bez zachęty już wiosną. Wiemy też, że zastępca rzecznika dyscyplinarnego przy SO w Bydgoszczy zaczął do sędziów wysyłać pisma, by się ustosunkowali do listu pana Radzika - mówi sędzia Piotr Gąciarek z Sądu Okręgowego w Warszawie.
I dodaje, że nie sądzi jednak by reakcja była jednolita i większość zastępców poszła w kierunku czynności wyjaśniających.
Nie ma on jednak wątpliwości, że to może wiązać dla nich z konkretnymi konsekwencjami - od odwołania z funkcji, po zarzuty za brak reakcji. - Wszystko jest możliwe, na samej górze jest minister Ziobro, jemu podlegają rzecznik Schab i jego dwaj zastępcy. Wszystko zależy tak naprawdę od woli politycznej jednego człowieka - wskazuje.